Kierunek – Laos

23 listopada 2012 / 12:00
Brak komentarzy

Jak bardzo nam się spieszyło do słońca ? Tak że pierwszego dnia zrobiliśmy 500km z Kuala Lumpur do samej granicy z Tajlandią w Sadao, a następnego dołożyliśmy kolejne 530km na wyspę Phuket. Nie musimy chyba tłumaczyć dlaczego nie mogliśmy jej pominąć. Na Phuket zrobiliśmy jednodniowa przerwę na suszenie siebie i rzeczy. Zwiedziliśmy trzy plaże po zachodniej stronie wyspy. Co ciekawe, na każdej z trzech poprzednio odwiedzanych wysp woda była bardzo spokojna. Na Phuket przy plaży były spore fale a deska surfingowa kosztowała 200 batów za godzinkę. Na Phuket przypomniał o sobie łańcuch w moim osiołku. Zrobił to po 19500km czyli dokładnie wtedy kiedy Maxa. Tak sobie to producent widocznie wyliczył. W Yamaha Tenere założone mieliśmy seryjnie łańcuchy Regina. Straszny hałas i zgrzytanie zaprowadziło nas do miasta Phuket gdzie w serwisie przeznaczonym dla Big Bike’ow, o jaki w Tajlandii trudno, konieczna była wymiana łańcucha. Przy okazji okazało się że do wymiany jest również łożysko tylnego koła.

Nie był to koniec przygód w podróży na północ przez Tajlandię. Już na Phuket w motocyklu Maxa zbuntowało się łożysko główki ramy. Kierownica chodziła ciężko i skręcanie nie należało do najprzyjemniejszych czynności. Dodatkowo na hamowaniu przy sztywnej kierownicy tuz przed samym zatrzymaniem jest taki charakterystyczny moment kiedy bardzo łatwo można przywitać się z asfaltem. W serwisie na Phuket nie mieli zapasowego łożyska ale nikt nie wpadł na pomysł żeby je po prostu przesmarować. Zrobił to dopiero mechanik w Bangkoku.

Kolejnym przystankiem była historyczna stolica Tajalndii – Ayutthaya. To niewielkie miasto, położone w swojej najciekawszej części na wyspie utworzonej w delcie rzeki Menam. Utworzone zostało w roku 1351 i przetrwało do roku 1767, kiedy to zostało zniszczone przez wojska birmańskie. W latach swojej świetności było znaczącym miastem na szlakach handlowych do Indii oraz Chin. Zamieszkiwało je ponad milion osób. Dziś kręci się po nim pewnie kilka tysięcy turystów. W Ayutthaya spędziliśmy jeden dzień, w którym to daliśmy wolne naszym osłom i przesiedliśmy się na rowery. Z tego tętniącego historią miasta ruszyliśmy na granicę z Laosem. Następnego dnia dotarliśmy do Vientiane o czym w następnym odcinku…

Podziel się:
Kategorie: Ayutthaya, Phuket, Tajlandia
 

Wspierają nas