Archiwum
Kategorie
-
Acapulco
Aktau
Atush
Beyneu
Brazylia
Chiny
facebook
geneza
Gwatemala
Indie
Karakorum Highway
Karnawał 2013
Kazachstan
Khardung La
Kirgistan
KKH
Ladakh
Laos
La Paz
Leh
Luang Prabang
Manali
Meksyk
Modeka
motocykle
Nepal
Pakistan
Partnerzy
Patronat
Przygotowania
Recenzja
Recenzje
Rosja
Salvador
Samarkanda
Tajlandia
Touratech Polska
trasa
Ukraina
Uzbekistan
Vang Vieng
voltamundo.pl
Wypadek
Wyprawy
Yamaha XT660Z Tenere
Zmierzając do Volgogradu wysunąłem się ja Jastrab na prowadzenie w klasyfikacji Gleba Challenge Max (2) : Jastrab (3). Oczywiście chciałem się zatrzymać zrobić fotkę fajnego krajobrazu w świetle zachodzącego słońca, które zostawialiśmy za plecami. Na szczęście to wszystko „parkingówki” także bez obaw jesteśmy cali, ale śmiechu nie brakuje.
Volgograd to w zasadzie historia hotelu, który na pewno pamięta czasy związku radzieckiego. Zadziwiające było ile ludzi pracowało w takim miejscu stojącym na skraju upaści, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Szyby oknach i drzwiach balkonowych poklejone na taśmę klejącą, dwie warstwy różnych tapet odklejających się od ściany w pokoju, odpadający tynk z sufitu w łazience, woda z kranu w umywalce zamiast do rury odpływowej trafia bezpośrednio na podłogę, drzwi od łazienki wyrwane z zawiasów, kontakt wychodzi ze ściany razem z wtyczką i wiele innych atrakcji za jedyne 1300 rubli. Hotel Tourist zaprasza!
Wyjazd z Volgogradu stanął rankiem następnego dnia pod znakiem zapytania kiedy motocykl Maxa zapryskał olej. Na szczęście okazało się że to jedynie nie dokręcony miernik poziomu. Przed trasa do Volgogradu zahaczyliśmy jeszcze o kafejkę internetową żeby się z Wami podzielić tymi wszystkimi atrakcjami. Lokal bardzo fajny i nowoczesny ale o angielskim nikt tam nie słyszał. W tłumaczeniu menu pomógł nam Niemiec, który właśnie odbywał podróż wokół Morza Kaspijskiego. Idealnie mówił po polsku.
Zrobiło się późne popołudnie więc postanowiliśmy jedynie wyjechać za granice Volgogradu i znaleźć kolejny nocleg. Odjechaliśmy ok 50km od miasta i zaskoczyła nas totalna pustka – w krajobrazie i w baku. Zwolniliśmy do 80km/h i w nadziei wypatrywaliśmy stacji benzynowej. Garmin powiedział że będzie za 23km. Była ale karty kredytowej niet. Nie pytajcie dlaczego nie wymieniliśmy waluty. Nie wymieniliśmy i już. Tankujemy więc 5l za 150 rubli. Ja nalałem 3l, Max 2l. Dalsza podróż przebiegała z podobna prędkością. Wyprzedzały nas wszystkie Łady. U mnie sytuacja wyglądała w miarę dobrze. U Maxa zaczynało się robić dramatycznie. Ciągle męczyliśmy Garmina ale on uparcie pokazywał że wszystkie stacje są oddalone o ok 20-30km ale w przeciwnym kierunku. Napięcie rosło. Mijaliśmy kolejne wioski i nic. Były mniejsze stacje ale już wiedzieliśmy że nie interesują ich ani dolary ani kolorowe karty. W końcu Garmin się zreflektował – LUKOIL za 21km. Trochę odetchnęliśmy. Na rezerwie Max zrobił 54km. Na stacji dolaliśmy po 22l z czego ja 1,5l w butelkę po Ice Tea. Wieczorem dotarliśmy do Astrahania.
Jedziemy do Kazachstanu!
Komentarze (7)