Z Volgogradu do Astrahania na oparach

13 sierpnia 2012 / 14:08
7 komentarzy

Zmierzając do Volgogradu wysunąłem się ja Jastrab na prowadzenie w klasyfikacji Gleba Challenge Max (2) : Jastrab (3). Oczywiście chciałem się zatrzymać zrobić fotkę fajnego krajobrazu w świetle zachodzącego słońca, które zostawialiśmy za plecami. Na szczęście to wszystko „parkingówki” także bez obaw jesteśmy cali, ale śmiechu nie brakuje.

Volgograd to w zasadzie historia hotelu, który na pewno pamięta czasy związku radzieckiego. Zadziwiające było ile ludzi pracowało w takim miejscu stojącym na skraju upaści, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Szyby oknach i drzwiach balkonowych poklejone na taśmę klejącą, dwie warstwy różnych tapet odklejających się od ściany w pokoju, odpadający tynk z sufitu w łazience, woda z kranu w umywalce zamiast do rury odpływowej trafia bezpośrednio na podłogę, drzwi od łazienki wyrwane z zawiasów, kontakt wychodzi ze ściany razem z wtyczką i wiele innych atrakcji za jedyne 1300 rubli. Hotel Tourist zaprasza!

Wyjazd z Volgogradu stanął rankiem następnego dnia pod znakiem zapytania kiedy motocykl Maxa zapryskał olej. Na szczęście okazało się że to jedynie nie dokręcony miernik poziomu. Przed trasa do Volgogradu zahaczyliśmy jeszcze o kafejkę internetową żeby się z Wami podzielić tymi wszystkimi atrakcjami. Lokal bardzo fajny i nowoczesny ale o angielskim nikt tam nie słyszał. W tłumaczeniu menu pomógł nam Niemiec, który właśnie odbywał podróż wokół Morza Kaspijskiego. Idealnie mówił po polsku.

Zrobiło się późne popołudnie więc postanowiliśmy jedynie wyjechać za granice Volgogradu i znaleźć kolejny nocleg. Odjechaliśmy ok 50km od miasta i zaskoczyła nas totalna pustka – w krajobrazie i w baku. Zwolniliśmy do 80km/h i w nadziei wypatrywaliśmy stacji benzynowej. Garmin powiedział że będzie za 23km. Była ale karty kredytowej niet. Nie pytajcie dlaczego nie wymieniliśmy waluty. Nie wymieniliśmy i już. Tankujemy więc 5l za 150 rubli. Ja nalałem 3l, Max 2l. Dalsza podróż przebiegała z podobna prędkością. Wyprzedzały nas wszystkie Łady. U mnie sytuacja wyglądała w miarę dobrze. U Maxa zaczynało się robić dramatycznie. Ciągle męczyliśmy Garmina ale on uparcie pokazywał że wszystkie stacje są oddalone o ok 20-30km ale w przeciwnym kierunku. Napięcie rosło. Mijaliśmy kolejne wioski i nic. Były mniejsze stacje ale już wiedzieliśmy że nie interesują ich ani dolary ani kolorowe karty. W końcu Garmin się zreflektował – LUKOIL za 21km. Trochę odetchnęliśmy. Na rezerwie Max zrobił 54km. Na stacji dolaliśmy po 22l z czego ja 1,5l w butelkę po Ice Tea. Wieczorem dotarliśmy do Astrahania.

Jedziemy do Kazachstanu!

Podziel się:
Kategorie: Rosja
 

Komentarze (7)

Wspierają nas